Liście grzechoczą pękając z chrupotem pod ciężarem.
Chodzę ulicami, miażdżąc liście. W mózgu chrzekoszcz liści.
Jak deptanie po wybrzuszałych grobach.
Wyłysiałe drzewa. Łysiejące drzewa. Bez liści lepiej widać miasto. Jesień. Nabrzmiała. Pełna i gotowa jak panna do wydania, jak pierś do ssania.
Jesień...
...
..
Wracam do pustego domu.
Parzę herbatę.
Jest noc.
Nie ma snu.
Jest zmęczenie.
Nie ma snu.
Bezsen
s
Obieram kartolfe. Kartofle gotują się. Para zasnuwa szyby.
Herbata grzeje ciało, rozlewa się jak Nil wypływając w morze.
Kartofle z solą, utulają mnie. Jak Ramiona.
Wpadają do żołądka jak owce do zagrody, tuląc się do siebie i wysyłając kilogramy ciepła.
Może to sposób na gniew - KARTOFLE Z SOLĄ.