Wnętrze.
Kruszące się jak pień wydrążonej starością gruszy.
Na pajęczynach utkanych między szczelinami delikatna powłoka rdzawej próchnicy.
Porośnięte mchem.
Przez szczeliny wnikają pasma promieni.
Rozświetlają drobiny powietrza jak wirujące ławice rybne.
Pośród mchów strużkami płyną łzy, wycieńczają się powoli, wijąc swe ścieżki.
Migocą w świetle promieni.
Migocą w świetle promieni.
Ściany wnętrza opatrzone są żebrami.
Człowiecze wnętrze.
Płaczące.
Strumyczki drążą korytarze jak w kopcu mrówczym.
Strumyczki drążą korytarze jak w kopcu mrówczym.
Gdyby łzy miały popłynąć z siłą uczuć w nim drżących, wnętrze rozpękłoby się.
Rozpękłoby się
Rozpękłoby się
Rozpękło
Rozpękło
by się
by się
by się
się
się
si
ę
Rozpękłoby się
Rozpękło
Rozpękło
by się
by się
by się
się
się
si
ę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz