Sercu memu bliski, Ernest kochany napisał:
Jezus objawia się na
toście. Święta Dziewica w zacieku na szybie. Ania objawia się na
jabłku. Dlaczego na jabłku? Bo jest to owoc zrównoważony. Trochę
słodki, trochę kwaśny, czasem robal (bo wie co dobre) albo siniak
na krągłości (efekt spadania niedaleko jabłoni). Tam czerwona
bezwstydnica, tu zielona, szuka wyjścia.
Dzisiaj miałaś być
równa w kostkę. Leżąca pośród kawałków banana i kiwi, topiąca
się w cytrynie. Już miałem ciąć nożem, kiedy objawiłaś się
roześmiana na skórce. Rozległ się rechot, stłukł dwie szklanki
w szafce. Dla niewprawionego ucha mógłby wydać się złośliwy,
chochlikowaty. Ja wiem, że jest serdeczny. Dobrze jest go słyszeć.
Smaczna jesteś, ale też
przeklęta. Jak wtedy, gdy oślizgły gad namówił cielęta, naiwne
jak nic nigdy przedtem:
- Szanowne Państwo,
Panowie i Panie! Proszę ją ugryźć. Bez skrępowania.
Ale
zdążyli tylko zęby zatopić. Pękła skóra, sok spłynął po
mordach. Stary już wyskoczył z lasu. Złajał żarłoków, zdzielił
kijem, z domu wygonił. Gad na wszelki wypadek schował się w
drzewie. A co z Anią? Leżała nadgryziona. Zebrała się i
potoczyła dalej.
Innym razem zgarnęła
Cię kobieta u progu menopauzy, kierowana zazdrością o młodość,
której nie widzi u siebie.
Witaminy jej dam –
myślisz – i trochę słodyczy. Jednak nie taki był jej zamiar. Z
oczu wampa wykipiało szaleństwo. Truła Ci/Cię. Wręczyła dziewce
w lesie. Liczyła na jej względy. Młoda i głupia, ciśnienia nie
zniosła. Po jednym kęsie zaryła nosem ziemię jak pługiem.
Poczeka na dziobnięcie księcia, bo kogo by innego.
Marnotrawstwo. Ludzie są
w tym dobrzy.
Teraz nie mam oporów.
Pokroję Cię na równe kawałki. Nie lubisz przecież bałaganu.
Zjem w całości, z pestkami, bo łatwizna też Ci nie pasuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz