wtorek, 27 marca 2012

Ewa i Adam

Tekst czytajcie koniecznie do tej muzyki, bo z tej muzyki powstał.

Jest takie miejsce w domu, gdzie lubię być. Zamykam drzwi na klucz, który połykam. Zrzucam ubrania, zwijam je w kulę i wyrzucam przez dziurę w suficie, przez którą widać niebo. Do łazienki wlatują wielobarwne motyle, wpadają kłęby wibrujących kwiatów i owoce mango. Przytulam się do ściany- wyskakuje strumień wody i wpada do wanny, która pod moim dotykiem zamienia się w wielki liść nenufaru. Wskakuję na niego i płynę... Ściany obrastają kłączami i lianami, wśród gałęzi drzew widzę ptaki. Małpy szczerząc zęby, rzucają we mnie bananami. Dopływam do brzegu rzeki. Wbijam stopy w miękki piasek. Kucam i zamykam oczy. Dłońmi wygrzebuję ziemię, pachnie wszystkim, co w niej żyje. Nakładam na siebie, wszędzie. Jestem w glinie, jestem gliną. Masuję twarz, kark, piersi, brzuch, uda, stopy, glina zsuwa się razem z moim zapachem, skórą, włosami, potem, śliną... Ugniatam... rozbijam... dzielę... łączę... Jesteś Ty. Adam. Z mojego ciała, mną urodzony. Śpisz. Budzę cię całując Twoje stopy, pozwalam w siebie wejść, czuję w sobie wszystko, co żyje w rzece i coś jeszcze, Ciebie.

czwartek, 8 marca 2012

Pęknięcia

Mam tak od dziecka. Budzę się i wiem, że trzeba iść. Nie liczy się odległość. Potrzeba/ przymus mijania ludzi, aut, miast, drzew... Bycia obok świata. Czasami widzę pęknięcia w rzeczywistości, z których wysypuje się popiół albo przebija oślepiające światło. Pakuję wtedy plecak i jeżdżę pociągiem, tak jak by mnie nie było, wtedy pęknięcia zarastają, pozostawiając blizny. 
Moje sny są pełne biegnięcia, pogoni za pociągami, uciekania, wspinania się na szczyty, wysiłku; czasami też walki, zagubienia na pustyni.

Staram się nie krzywdzić żadnej żywej czy nieożywionej istoty. Jakbym intuicyjnie dbała o równowagę świata, ponieważ nic nie odchodzi bez śladu. Świat budzi moje zdziwienie. Jestem w stanie rozumieć ludzkie prawa, choć w nie nie wierzę. 

Kiedy wracam, zmęczona, brudna, i głodna, obejmujesz mnie i wtedy znów czuję więź ze światem.

Przeczuwam, że jest nas więcej, co raz więcej.