niedziela, 18 sierpnia 2013

Książe bez bajki

Lato osuwa się w jesień. Słonecznie acz chłodno. Spaceruję, przyglądając się z ciekawością otoczeniu: ludziom, budynkom, drzewom. Drzewa gubią liście. Spacerując, rozmyślam. Nie mam pracy, idę zatem nieśpiesznie. Wiatr kołtuni kudrawe włosy. Czuję się dobrze. Spokój. Ój ój. Tak, to właściwy moment na kawę, decyduję. Rozpatruję się za ławką. Siadam. Wyjmuję termos z plecaka. Towarzysz mój 7-letni. Otwieram, by ekscytujący aromat kawy uniósł się dookoła i wzwyż, wysoko do koron drzew, do nieba. Ha! dziś niebo będzie w kolorze kawy.

Mogę usiąść koło pani? Zgadzam się, choć twarz niewyraźna w nasłonecznionym powietrzu. Kawa? Z przyjemnością. Niezwykłe, ma pani ze sobą filiżanki. Uśmiecham się.

W ten oto sposób poznałam Księcia bez bajki. Opowiedział mi swoją historię. Dzielę się.

Urodziłem się w krainie mlekiem i miodem płynącej. Nasze królestwo było pełne szczęśliwości. Nawet najstarsze osoby nie pamietały czasów wojen, epidemii czy klęsk. Moi rodzice hołubili mnie jak tylko można by było sobie wymarzyć. Dorastałem w radości i sytości. Żyłem w bajce. Wszystko zmieniło się, gdy jako osiemnastoletni młodzieniec mimo napomnień bliskich, udałem się w utajeniu do Lasu  Magii. Tam nieopatrznie w porywie młodzieńczej krotochwilności zraniłem jelenia. Ku memu nieszczęściu był to protegowany jednej z bardziej znaczących wiedźm z lasu. Mimo, że zwierzę nie umarło, rozgniewana rzuciała na mnie klątwę wygnańca. W jednej chwili utraciłem moją bajkę: królestwo, rodziców i pokój serca. Od tego dnia przemierzam świat poszukując drogi do swojej bajki. Jedynym co może mnie uratować jest miłość księżniczki z innej bajki. Myślałem, że nic prostszego, że obdarzając kogoś uczuciem, zaufaniem, otrzymam uczucie i zaufanie jako odpowiedź. Nic bardziej mylnego. Księżniczki, którym oddawałem swe serce, i czułem one oddały mi swoje, w decydujących momentach, wybierały księcia ze swojej bajki. Ból jakiego wtedy doświadczałem odbierał mi siłę do życia. Wiara jednak, że w jakiejś bajce na pewno jest ktoś kto na mnie czeka i szuka jak i ja czekam i szukam, dodawała mi sił. Przemierzyłem wiele bajkowych krain, ale wciąż z piętnem innego, który choć kochanym jest, kochać go będąc jego księżniczką, niemożebnym się staje.
W pewnym momencie zauważyłem, że mam co raz mniej chęci do poszukiwania. Okazało się, czegom nie przypuszczał, moje serce kurczyło się za każdym razem, gdy odrzucano miłość, którą obdarowywałem. 

Dziś został mi ostatni kawałek serca, który mógłbym zaofiarować księżniczce, którą pokocham. Lękam się jednak, że tak jak i poprzednie, ta również, gdy przyjdzie do decyzji, wybierze księcia ze swojej bajki. Lękam się, bo wiem, że z momentem utraty ostatniej cząstki serca nie umrę, lecz do końca swych dni będę przemierzał światy, błakając się z dala od mojej bajki.

Może zanim oddasz ostatni kawałek serca, poczekaj aż miłość sprawi, że twoje serce zacznie ponownie rosnąć? To byłby znak, że ktoś ma wobec ciebie poważne zamiary, czyli w moim świecie, mojej bajce, znaczyłoby to, że będziecie parą, a i może zechciecie wziąć ślub. Mamy kilka rodzajów: cywilny, kościelny i humanistyczny. Staramy się też o związki partnerskie. Zaśmiałam się gardłowo. Poklepałam Księcia bez bajki po plecach. Będzie dobrze. Spotkasz tą tobie pisaną osobę i wrócisz do swojej bajki. A pomyślałeś, by zostać w bajce, księżniczki która cię pokocha? Może jej bajka mogłaby zostać też twoją? Jakkolwiek zadecydujesz, wierzę że tym razem ci się uda. Dziękuję, nie przyszło mi to do głowy, chcę to rozważyć, odpowiedział, zatopiwszy modre już mniej zasmucone oczy w kawowy kolor nieba. 

Dziś niebo miało kolor kawy z mlekiem. Z mlekiem sojowym oczywiście. Uwierzycie?