piątek, 17 maja 2013

Czarodziejskie włosy

Historie o czarodziejskich dywanach, stoliczkach, koralikach, spełniających życzenia złotych rybkach, pierścionkach, wróżkach, kotach w butach, mówiących drzewach, i innych takich cudach i dziwach. Krążą po całym świecie a jeśli masz szczęście i jesteś dobrym człowiekiem,  to spotkasz dziada albo staruchę, co za dobry uczynek odmieni twe życie. W pewnych miejscach spotykamy anioły albo świętych, a w innych jeszcze duchy przodków czy bogów    zakamuflowanych w ludzkie szaty.

Moja historia jest trochę inna. Nie dużo. Motyw jest znany. Włosy. Samson z Biblii, królewny ratujące się z opresji silnymi włosami, Złotowłosy Hans.

Historia o czarodziejskich włosach sięga dnia, w którym Babka powiła dziecię. Pierworodne i jak się z czasem okazało jedyne dziecię, z tęsknotą wyczekane przez starzejące się małżeństwo. Urodziło się tak jak wszystkie dzieci, tylko jego włosy były wyjątkowo długie, w przeciwieństwie do innych niemowlaków. Mogę rzec, że były niesamowicie długie. Sięgały mu do pięt i gdy chciało, wwijało się w nie jak w puszczę. Nie potrzebowało otomany. A po tym jak wszyscy uczestniczący w porodzie otarli pot z czół i powiek, okazało się że włosy są niebieskie. Wszyscy zachwycali się włosami dzieciątka. Nocą przychodzili na paluszkach, by uciąć choć kawałeczek, lecz Babka czuwała jak lwica. Wiedziała bowiem coś, o czym nie powiedziała nawet Dziadowi. I nie powiedziała mu nigdy. Włosy dzieciątka były jak korzenie drzewa, gdyby chcieć je podcinać można by je było pozbawić życia. 

Dziecię wyrosło na piękną dziewczynę. Mężczyźni od chłopców poczynając a na starcach kończąc wodzili za nią powłóczystymi spojrzeniami spod zmrużonych od włosów jej błękitu powiek. Wodziły oczyma za nią kobiety. Lubiły dotykać jej włosów dzieci, a zwierzęta wiedziały, że Niebieskowłosa ma tkliwe serce i ciepłe dłonie. Wróżono jej wspaniałe życie. Dziad był zakochany w córce, zrobiłby dla niej wszystko. Był tak zakochany, że każda jej prośba póki jej nie spełnił, spędzała mu sen z powiek. Nie był wyjątkiem. Każdy kto zobaczył Niebieskowłosą chciał jej służyć. Miała dziewczyna dobre serce, zatem nie wykorzystywała ludzi, a sama pomocą zawsze służyła.

Jak to w historiach takich bywa, coś, ktoś idylle musi zburzyć.

Do wioski przybył Żelazny. Posuwał się powoli, żłobiąc koleiny w ziemi, niszcząc po drodze wszystko co nie usunęło mu się, nie umknęło spod wielgachnych żelazny stóp. Na nieszczęście Żelazny posiadał czarodziejskie moce i ku rozpaczy ludności używał ich ku szkodzie. Na wioskę padł blady strach. Wiedziano bowiem, że tam gdzie zawita Żelazny, zabiera kogoś ze sobą na służbę w swoim zamku. Wiedziano też, że z czasem jego służący tak jak pan metalnieją, w zależności od siły charakteru, na miedź, na stal, na żelazo. Niebieskowłosa stanęła, piękna, przed Żelaznym, wzięła go za rękę i ku rozpaczy wszystkich a najbardziej Dziada, odeszła z nim bez słowa. Dziad rozchorował się z tęsknoty. Z tęsknoty za Niebieskowłosą umarł. Babka rozpaczała sześć dni. Od jej łez wylewających się przez próg domu, całe gumno stanęło w solance. Sad, ogród, wszystko dookoła domu obumarło od słonej powodzi. Babka pochowała Dziada, ale wbrew naciskom wioskowych nie na cmentarzu a piwnicy. Tylko Babka wiedziała, że Dziad nie sparszał po śmierci, a zachował ciało w stanie nie naruszonym. Babka żyła z pomocy wioskowych w zamian doglądając dzieci, dobytku tam gdzie było potrzeba.

O Niebieskowłosej i Żelaznym słuch zaginął. Mówiono, że po śmierci Dziada, widziano ich oboje w porcie, jak wsiadali na żelazny statek podwodny Żelaznego. Niebieskowłosa wręczyła wtedy pewnemu chłopcu zawiniątko, jakby dopiero co z pieca wyjęty bochenek chleba. Powiedziała: Zanieś ten cud mojej matce. Tylko nie zaglądaj w drodze, bo spotka cię nieszczęście. Chłopiec , jak to dziecko, ciekawy. Zajrzał. Z wrażenia zemdlał. Po jakimś czasie ocknął się i bacząc, by nie spojrzeć a choć i przypadkiem, zaniósł zawiniątko do Babki. Babka wiedziała, jaki cud jej przyniesiono. Uśmiechnęła się. Spojrzała na chłopca. Zapłakała. Biedaku, czemuś mojej córki nie usłuchał. Spotkało cię nieszczęście i nie opuści, póki czas nie nadejdzie. Żył zatem chłopiec z nieszczęściem u boku, a wszyscy się od niego odwrócili, tak że zamieszkał samotny w puszczy. Od tego czasu zwano go Nieszczęściem.

Od tego czasu minęło wiele lat. Solanka wyparowała i Babka ponownie zamieszkała z Zawiniątkiem w swej chacie. Dziada sprowadziła do domu. Siedział na wielkim bujanym fotelu w gościnnej izbie. Zawiniątko lubiło siedzieć godzinami na jego kolanach, Babka wtedy opowiadała obojgu różnorakie historie. Zawiniątko okazało się dziewczynką porośniętą niebieskim metalowym włosiem, w dotyku było jak mały jeżyk. Metalowe włosy miała na całym ciele. Babka nauczyła się z nią obchodzić, bo niezręczna osoba mogła się pokłóć, biorąc na ręce, bądź przytulając Zawiniątko.

Ludzie przestali odwiedzać Babkę, bojąc się że nieszczęście może przejść i na nich. Ta chata, ta rodzina był dziwna, przeklęta. 

Zawiniątko i Babka żyli w oddaleniu od życia ludzi z wioski. Mijały kolejne lata.  Zawiniątko wyrosło na sprytną i pomysłową dziewczynę. Pewnego dnia, a był to dzień późnojesienny, Zawiniątko poszło do lasu po chrust. Trzeba było przyszykować się do zimy. W zamyśleniu zapuściła się głęboko w puszczę, by nie spotykać ludzi z wioski. Stroniła od nich, hałaśliwi, nie szanujący ciszy i zwierząt, lasu. I w ten oto sposób, po wielu latach, spotkali się oboje, niemowlę i chłopiec. Zawiniątko wzięła go za rękę i zaprowadziła do chaty, do Babki. Ta tylko uśmiechnęła się, po czym dała Nieszczęściu jeść. Żyli tak w czwórkę, Babka, Co Wszystko Wiedziała, Zawiniątko z Nieszczęściem i Dziadek, Który Był Martwy, Ale Nie Parszał.

Żyli by tak pewnie, w odosobnieniu i szczęśliwi, gdyby pewnego dnia koło domu nie zaczeło rosnąć drzewo. Rosło z dnia na dzień, aż któregoś dnia na jego łysej dotychczas koronie pojawiły się... włosy. I na dodatek niebieskie włosy. Niebieskowłosa, wykrzykneli wszyscy. To był znak, że Niebieskowłosa umarła. Od tego momentu wszystko zaczeło się zmieniać. Dziad rozsypał się w popiół po dwudziestu jeden latach oczekiwania na córkę. Nieszczęście przestało być nieszczęściem, ale nie przestało kochać Zawiniątka, które owszem straciło swe metalowe włosy, ale pozostał na jej ciele niebieskiej barwy meszek, delikatne futerko, w które Chlopiec wtulał się z lubością w chłodne zimowe wieczory. I nie tylko. Tylko Babka się nie zmieniła. Po odejściu Dziada poszarzała na ciele. Jego prochy zmiotła w pudełko po kawie. Jedyny raz w życiu pojechała nad morze, by rozsypać je w jego toń, by w końcu połączył się z Niebieskowłosą. 

Ludzie z wioski zachwyceni niezwykłym drzewem porośnietym niebieskimi włosami, przypomnieli sobie Niebieskowłosą. Tak jak i kiedyś nie mogli się powstrzymać, by nie dotykać jej włosów. Babka tym razem pozwalała na to. Jednak nic się nie zmieniało, nic magicznego się nie działo. Ludzie jednak i tak byli szczęśliwi móc dotykać niebieskich włosów. W ich sercach gościły wtedy spokój i radość, a co najdziwniejsze, ale tylko niewielu zdawało sobie z tego sprawę, uczucia te na stałe zatrzymaly się w ich sercu.

Nikt nie wiedział naprawdę, co się stało z Niebieskowłosą i Żelaznym. Mówiono, że zamieszkali na wiele lat na wyspie w środku Oceanu i żyli tam szczęśliwie, póki nie pomarli oboje, trzymając się za ręce.

Skąd ja o tym wiem, zapytacie. Nie wiem, samo przyszło. Takie dziwy.