czwartek, 31 stycznia 2013

Ania Narodzona

Nikt nie wie skąd się wzięłam. Mama mówi, że pewnego dnia po prostu pojawiłam się w domu. W domu z tabliczką "Uwaga nie mamy psa, ale jest koza". Moja rodzina potrzebowała pary rąk do przebierania ziemniaków, by je posadzić wiosną. Żmudna robota. Zdecydowano, że skoro posiadam parę rąk, zostanę. Żałowano skrycie, że tylko parę. Babcia, która zazwyczaj otwiera usta, gdy chce coś do nich włożyć albo wyjąć, gdy pytałam nieustannie, skąd pochodzę, odpowiadała wyjątkowo, że wszyscy pochodzimy od Milionoga, istoty z poza czasu o niezliczonej ilości nóg, które w pewnym momencie odrywają się, i podczas spadania z kosmicznej darni, stają się ludźmi.
Urodziłam się, mając pięć lat. Na zdjęciach wyglądam jak mały książe, powiedziano: kręcone, mlecznego koloru włosy, czerwone trzewiki, dzinsowe szorty na szelkach i kremowa bluzeczka z kołnierzykiem. Z miną z tytułu, ciekawe, czy jajko tak samo rozpęknie się na głowie łysej a głowie z włosami?
Byłam radosnym człowiekiem.

1 komentarz:

  1. Mleczne włosy, jajko w nich i owa bluzka-krem. Byłaś ciastkiem.

    OdpowiedzUsuń