czwartek, 21 marca 2013

Ania Służącą

Życie zaskakuje. Zwłaszcza gdy się migruje. 

Ania została służącą. Lecz nie byle jaką służącą. U bogacza wielkiego, w jego wielkiej, w stylu postkolonialnym zaaranżowanej, rezydencji. Chodzą słuchy że przez jakiegoś Francuza. Bogacz spędza całe dnie w domu, w swym biurze (Master Sitting), hasło "Można pracować w domu", jak najbardziej tu pasuje. Ale, jak zaznaczył krnąbrnej Ani, chociaż ma 3 tys. pracowników, to i tak wie, co robią, bo wie jak zarządzać ludźmi, wszak jest menadzerem. Zatem krnąbrna Ania niech sobie wbije do głowy, że gdy jest nieuprzejma dla kogoś z jego gości czy rodziny, on na pewno o tym wie. I niech pamięta, że tutaj nie Polska, i tutaj jest kapitalizm, nie komunizm, tutaj się zarabia, bo się pracuje, ciężko pracuje. Ogólnie rzecz ujmując dla pracowitych Amerykanów PRL-owskie hasło, "Czy się stoi czy się leży, 200 zł się należy" jest obrazą dla czci i godności.

Ania poszła po rozum do głowy i zrozumiała, że nie tyle chodzi o to, by ciężko pracować, uczciwie (ogólnie roboty dużo nie ma, czasami gdy są goście, albo przyjęcia, o! wtedy to trzeba jak świstunka latać), ale by spełniać oczekiwania pracodawcy i to z keep smiling. Niestety osobowość Ani nie jest w stanie spełnić zasady keep smiling. Ania umie uśmiechać się tylko wtedy, gdy coś ją bawi i ma dobry humor, czarny humor. A ostatnio z wielu różnych, upierdliwych powodków, była zamknięta w sobie albo burkliwa i milcząca, preferowała spędzać czas w samotności.

Całe dnie z ludźmi, to dla Ani bardziej uciążliwe niż sprzątanie,  zmywanie, robienie kawy, herbaty, odbieranie telefonów, przyrządzanie jedzenia, soków. Całe dnie z ludźmi, całe dnie z ludźmi... 

CAŁE DNIE Z LUDŹMI!

Wieczorem Ania wychodzi na samotnego papieroska, patrzy w niebo, na gwiazdy (Wielki Wóz do góry nogami, jakby go kto kopnął, może inny gwiazdozbiór?) na samoloty (za trzy i pół miesiąca jednym z nich wróci do Polski, choć nie śpieszy się jej, a może znów gdzieś wyruszy, tak by było najlepiej, być w drodze, Ania w Podróży).

Ania Służąca postanowiła zmienić taktykę współżycia z bogaczem. Uznała, że jego motto: "I treat you like a family and expect you also will treat me like a family" jest warte użycia na co dzień, ponieważ pierwsza taktyka na przetrwanie (oj początki były ciężkie, ciężkie i zagmatwane, długa historia, na inny czas) okazała się nieskuteczna. Obosieczny miecz dosięgnął i Anię. No bo jak cholera tygodniami być z ludźmi i nie mieć z nimi porozumienia, zwłaszcza, że ciągle pojawiają się sprawy do omówienia? Z rodziną bogacza Ania jest ponad miesiąc a spędzi jeszcze najbliższe trzy. Obecnie jest z nimi fizycznie bliżej niż z kimkolwiek innym, dzieli ich troski i radości, śpi w ich domu i je z ich spiżarni. Wie o nich to, czego sami o sobie nie wiedzą, jak służąca z prawdziwego zdarzenia.

Dziś Ania postanowiła, oczywiście z myślą o sobie (o sobie i innych, bo o sobie mieści w sobie i o innych) wydobyć z siebie energię i być Anią Sobie Znaną, Anią zabawną, ciekawą, widzącą drugiego człowieka, bo Ania Służąca w gmatwaninie codziennych zajęć, w oderwaniu od siebie znajomej, zapomniała że może być sobą wobec tych ludzi i nie brać do serca trudności wynikających z różnic kulturowych, bariery językowej, odmienności osobowości. Ania zapomniała że jest Anią, stała się Ena Maid.

Ania pobiera naukę życia i obiecuje sobie, by pamiętać kim jest, nawet gdy rola którą odgrywa stanowi inaczej. 
Upewniła się o sobie też, że bywa uparta jak osioł, dumna jak szlachta zagrodowa, harda jak klacz nieosiodłana, i egoistyczna jak każda inna ludzka jednostka. 
Upewniła się też o sobie, że jest silna psychicznie i potrafi odnaleźć się w nowych sytuacjach.

Ania deliberuje, że w przyszłości, gdy zostanie Anią Sławną (zastanawia się wciąż czy Anią Pisarką, czy Anią Performerką, a może Anią Filozofką, bądź Anią Podróżniczką), to w jej biogramie, podobnie jak w biogramach Innych Wielkich Znaczących znajdzie się wzmianka, "z niejednego pieca chleb jadła".



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz