sobota, 29 października 2011

Jabłoń o złotych jabłkach i lwica

Wchodzę do pokoju i widzę, że K. patrzy w sufit. Nie mogę patrzeć w okno, bo chwytam sen, mówi. Połóż się przy mnie, to ci opowiem. Wtedy bardziej wraca, więcej można złapać.
Słuchaj! 


Czuję że uciekam biegnę a serce mi kołacze dlaczego? goni mnie lwica: złota i dorodna młoda świeża szybka, piękna jest bajecznie; boję się, choć nie wiem czy chce zrobić mi krzywdę. boję się tak że uciekam, bo się boję tego gonienia. ona mnie goni, to ja uciekam, taka maskarada. mobilizuję ostatnie resztki energii, gdy jest tuż tuż i wskakuję na jabłoń o wielkiej rozłożystej koronie pełnej zielonych szemrzących liści słyszysz jak szemrzą? jak w sadzie Babci, gdy leżałyśmy latem na trawie, a wiatr kołysał koronami drzew, pamiętasz? ona, lwica piękna jaka! za mną dosięga mnie paszczą. panicznie wspinam się wyżej. och! jak ja się boję, drżę ze strachu i podniecenia. odwracam głowę i widzę jej oczy, w których ze zdziwieniem nie zauważam chęci mordu. ona chyba chce ze mną rozmawiać. gdy już ma mnie dosięgnąć, a może coś powiedzieć, spada na nią deszcze złotych jabłek widzisz jak lecą? jak wodospad! lecą i lecą, kaskady złotych jabłek, i ona spada z jabłoni. leży taka sama smutna jakaś pod kobiercem złotych jabłek i patrzy na mnie z żalem w swych wielkich niebieskich oczach. odczuwam ulgę połączoną z wrażeniem straty, której jeszcze nie rozumiem


Może namalujesz ten sen? proponuję K. Wiem, że robi to czasami, zwłaszcza gdy sen wzbudzi w niej fascynację i niepokój. 
Może pozwoli mi go umieścić tutaj, żebyście mogli i mogły zobaczyć, co dziś przyśniło się K.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz