środa, 12 października 2011

Ze zdziwienia życiem piszę

25 stycznia 1956 r. Sylvia Plath w liście do matki napisała: "Istota sprawy polega na nadawaniu bezładnym przeżyciom artystycznej formy, która jest dla mnie, tak jak była dla Jamesa Joyce'a, swoistą religią, bez której nie potrafię się obyć, tak jak wierzący katolik bez spowiedzi i rozgrzeszenia."
Dwa lata temu pomyślałam o prowadzeniu bloga. Ostateczną motywację dała mi właśnie Sylvia Plath. Przekonała mnie, że trzeba ćwiczyć umiejętność pisania, inaczej koryto wysycha i pozostaje pustynia.

Wciąż zmieniamy treść postów. :) Zmieniamy, ponieważ wciąż dyskutuję z K. o tym jak ma wyglądać blog, o czym mam pisać - czy o swoich przeżyciach, czy bardziej o rzeczywistości dookoła; jak mam pisać - czy metafizycznie, czy żartobliwie, czy zachowywać interpunkcję, czy bardziej atrakcyjne jest może awangardowe pisanie; w jakim stopniu mam konfabulować i czy mam pisać tylko w formie pierwszoosobowej, czy też zmieniać na narrację trzecioosobową. Umówiłam się z K., że czasami napisze coś od siebie. Obiecała, ale pod warunkiem, że podszyje się pode mnie. K. jest skrytą i nieśmiałą, ale bardzo twórczą osobą. Wydaje się to nam obu ciekawym pomysłem. Może zaprosimy od czasu do czasu do współpracy jeszcze kogoś.

autorstwa K.
Piszę, ponieważ czuję wewnętrzną potrzebę chwytania w słowa wrażeń, stanów, zapachów, smaków, analogicznie jak czyni to osoba fotografująca. Chłód nocy, gęsia skórka na przedramionach, widok miasta z okna w kuchni, gotująca się woda na herbatę, to wszystko tak mnie zachwyca, że nie mogę pozwolić odejść tym chwilom w niebyt minionego.

Blog ten jest zatem projektem, marzeniem, nauką, żartem, flirtem, grą, zabawą, refleksją, ucieczką, sublimacją...

Jest środa, po północy. Czy to jednak istotne? Możemy przecież pójść tam, i tam możemy pójść, jest wiele możliwości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz